Gdy chodziłam do szkoły, najważniejszym wyposażeniem mojej torby, był piórnik wyładowany zakreślaczami. Gdy jakiś tekst był podany ciągiem i nie daj na to, jeszcze czarno-biały, uczenie się nie przynosiło żadnego efektu.
Dziś z instytucją kształcenia zawiązana już nie jestem, ale czy to w pracy czy w domu, nowe umiejętności zdobywać bezustannie trzeba. Wielu zadaje sobie pytanie: jak się uczyć by się nauczyć? Technik są tysiące, a żeby wiedzieć co w ogóle sprawdzać, by znaleźć tę najlepszą dla siebie, pomocny okazuje się być Sebastian Leitner.
Wgłębiając się w jego książkę, nieskromnie powiem, że przeczucia zawsze miałam dobre. Intuicyjnie przekładałam obrazy na słowa, uczyłam się seriami i starałam się zmieniać okoliczności, w których przyswajałam wiedzę (różne pory dnia, miejsca itd.). Autor obala przy okazji teorię, że nauka na głos ma sens (w rzeczywistości wydłuża nasz czas reakcji), a uczenie się czysto pamięciowe jest zbędne – im więcej wiemy, tym łatwiej przyswajamy nową wiedzę.
Naucz się uczyć to fantastyczna książka, gdy szukamy praktycznych porad, jak rozgryźć proces kształcenia, ale przede wszystkim jest to bogate kompendium wiedzy o nauce w ogóle. Różni ludzie, eksperymenty, przekonania, które na przestrzeni lat się zmieniały… Książka opublikowana została blisko pół wieku temu, ale wydawca zrezygnował z wprowadzania do niej zmian. Część rzeczy będzie więc dla odbiorcy dziwna (szczególnie wstęp traktujący o płci), niemniej całość wydaje mi się nigdy nie zdezaktualizować.
Starając się zatem odpowiedzieć na pytanie: jak się uczyć, by się nauczyć, skwituję, że za pomocą fiszek, które Leitner nazywa kartoteką autodydaktyczną. Metoda ta spełnia wszystkie, stawiane przez niego warunki: jest ciekawa, szybka, z miejsca oferuje uczącemu się nagrodę, a samo jej zastosowanie, wymaga podzielenia materiału na mniejsze partie.
W tym miejscu warto wspomnieć, że Cztery głowy stworzyło nowy zestaw fiszek dla wszystkich, którym gramatyka angielska spędza sen z powiek. 250 kart z przyjazną dla oka grafiką, dzięki którym opanujemy 47 niezbędnych zagadnień z poziomu podstawowego.
To, że w taki sposób można się nauczyć słówek wiedziałam od lat, ale że ktoś mądry wpadł na pomysł wykorzystania ich do gramatyki, jestem pełna podziwu :)
Zatem co? Do fiszek, bo jak mawia sam Leitner: "ciężar nauki ugniata tylko tego, kto wie za mało lub nie wie nic".
Ilość stron: 304 Ilość kart: 250
Wyd. Cztery Głowy Wyd. Cztery Głowy
Ocena: 5/6 Lista zagadnień: klik
Książka mogła by mi się przydać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
http://happy1forever.blogspot.com/
Pomysł świetny, myślę że po Nowym Roku, wraz z nowymi planami sięgnę po tą książkę :)
OdpowiedzUsuńPo książkę sięgać raczej nie będę, bo wiele czytałam o sposobach nauki i mam swój odpowiedni :)
OdpowiedzUsuńAle fiszki by się przydały jakieś, bo boję się, że z czasem pozapominam angielski język - na studiach już nie mam, jedyne co to korepetycje daję ale dziecku z podstawówki, a mi zależy na trudniejszych zagadnieniach :)
Ciekawa forma :) Jednak ja już opracowałam swoje metody nauki języka :)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się zacytowane przez Ciebie słowa autora :) Sama od jakiegoś czasu walczę z fiszkami i uważam, że to naprawdę świetny sposób na naukę :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjna propozycja, dodaję do książek do kupienia :)
OdpowiedzUsuńAngielski na studiach zaczynam dopiero w przyszłym semestrze, a wakacje zapowiadają się za granicą, więc i język przydałoby się podszkolić. Tym bardziej, że potem znowu się zacznie :D
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada, na pewno by się i mi przydała bo ta nauka angielskiego straaaasznie opornie idzie.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaję się ciekawa, a fiszki już wkrótce będę testować na sobie jako że wczoraj zamówiłam ;) Może w końcu zapamiętam skutecznie te wszystkie phrasal verbsy..
OdpowiedzUsuńJedna z dobrych metod nauki języka :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam ,ale jeszcze nie przeczytałam.
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbowałabym nauki gramatyki przy pomocy fiszek, ale na poziomie zaawansowanym, ewentualnie początkującym, ale z hiszpańskiego.
OdpowiedzUsuńLubię nowinki metodyczne, muszę sprawdzić tę książkę koniecznie i opowiedzieć o niej moim uczniom. :-)
OdpowiedzUsuńDla mnie nie, ale może kupię na prezent :))
OdpowiedzUsuńMam fiszki w domu, ale leżą i się kurzą od jakiegoś czasu.... czas to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńTo coś dla mnie! Wprawdzie mam już swój sposób uczenia, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by mieć ich kilka ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście! Kapitalny pomysł :)
OdpowiedzUsuńKupiłam fiszki i leżą :/
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo by mi się przydała ;)
OdpowiedzUsuńCzęsto słyszę, fiszki to jest to. Przyznam, że nigdy nie korzystałem z fiszek, ale jeżeli chciałbym rozpocząć naukę nowych języków - a chcę, to czemu nie. Może nawet poszukam dodatkowych porad właśnie w tej książce.
OdpowiedzUsuń