Wiem, że książki
kucharskie powinny służyć do przyrządzania dań, ale są kompilacje przy których
ich użyteczność nie ma większego znaczenia. Tytułem, który idealnie wpasowuje
się ten nurt jest What Katie Ate i każdy kto weźmie go do ręki, dokładnie zrozumie,
co mam na myśli.
Katie jest w głównej mierze graficzką, a dopiero potem miłośniczką kuchni i blogerką. W jej
publikacji wszystko dopracowane zostało do ostatniej kropki i nawet marginesy
zachwycają starannością wykonania. W kwestii przepisów znajdziemy tu kilka wskazówek oraz praktycznych porad. Pomysły na śniadania i lunche, sałatki,
kanapki, obiady, przekąski oraz desery… słowem dania na każdą okazję i porę
dnia. Co jest jednak zaskakujące to fakt, że autorka dryg do fotografii odkryła w sobie bardzo późno, bo już po pierwszych
cukierniczych eksperymentach, a blog pojawił się dopiero na szarym końcu jej
drogi.
Książka jest
przepiękna i myślę, że zgodzą się ze mną nie tylko ci, co biegają z aparatem.
Przepisy należą do prostych, ale jest kilka takich, na które sił mi raczej nie
starczy - po co jednak gotować, kiedy można zachwycać się samym ich widokiem ;)
Pisząc całkiem poważnie, ta książka to małe dzieło sztuki, przy którym jej
podstawowe przesłanie - gotowanie - spada po prostu na drugi plan.
Ciekawe przepisy i
absolutna przyjemność dla każdego, kto lubi apetyczne widoki. W końcu nie na
darmo Katie nazywana jest stylistką żywności.
Katie Quinn Davies
- What Katie Ate
Ilość stron: 298
Wyd. Buchmann
Ocena: 6/6
Ocena: 6/6
Nie umiem gotować, ale za to uwielbiam oglądać (i posiadać) książki kucharskie :) Przeglądałam ją w księgarni i wyglądała fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńMikołaj mi ja zostawił pod choinka! Masz racje to książkę najpierw sie ogłada i podziwia a dopiero potem zastanawia nad tym co by ugotowac🍗
OdpowiedzUsuńpiękna jest. teraz marzy mi się Home Made Winter :)
Usuńp.s. nie wiem dlaczego na blogu nie widać wstawionej przez Ciebie "nóżki", a wchodząc w komentarze na panelu sterowania wszystko jest ok.
Na takie dzieła sztuki zawsze mam ochotę :D Chętnie zapoznam się z tą książką :)
OdpowiedzUsuńMmm, wyśmienite zdjęcia. Podobnie jak Twoje :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto poznać tę książkę :)
zdjęcia Katie i moje, to jak niebo i ziemia - nie ma porównania.
UsuńA ja sama sobie ciągle powtarzam, że gdy będę miała śliczny przepiśnik/elegancką ksiażkę kucharską/ładny fartuszek/piękne naczynia w końcu nauczę się gotować.
OdpowiedzUsuńja już mam i przepiśnik i książki, nawet pocieszne sprzęty do gotowania, ale z kuchnią to u mnie nadal wejść, szybko zrobić swoje i uciekać.
UsuńTo masz tak samo jak ja :)
UsuńZastanawiam się nas kupieniem tej książki:) uwielbiam takie piękne wydania, może nawet bardziej do oglądania i zachwycania się niż gotowania:)
OdpowiedzUsuńKsiążka przepięknie wydana, ale byłabym ciągle głodna, gdybym ją miała...
OdpowiedzUsuńnie trzeba jej stale przeglądać, więc bez obaw o uczucie głodu ;)
UsuńKsiążki kulinarne mnie nie interesują ;)
OdpowiedzUsuńMuszę ją mieć!
OdpowiedzUsuńW takim razie ja chętnie po nią sięgnę! ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne wydanie! Aż chciałoby się mieć tę książkę, byle tylko zdjąć ją czasem z półki i przeglądając, nacieszyć się widokiem. Ot, taka uczta dla oczu.
OdpowiedzUsuńA ja może tak zapytam z innej beczki - skąd takie fajne skarpetki? ;)