Britt-Mariie poszukuje pracy. Jakiejkolwiek, byle była natychmiast. Tak trafia do Borg, wielkiej dziury pośrodku niczego, gdzie praktycznie wszystko jest już zamknięte. Jej zatrudnienie również jest krótkotrwałe, zaledwie na okres trzech tygodni ma być dozorczynią certum rekreacyjnego. Britt to jednak nie przeszkadza, bo jej to w ogóle mało co przeszkadza - jest osobą nad wyraz wyrozumiałą oraz stateczna. Stateczną do tego stopnia, że kto choć raz miał z nią do czynienia, ten omija ją szerokim łukiem...
Brakuje jej kompetencji społecznych, czym pozornie się nie przejmuje, choć przejmuje się ogromnie. Jest uszczypliwa, złośliwa, wiecznie brakuje jej taktu, za to w sobie tych wad nie widzi totalnie. Kobieta samotna, nieszczęśliwa, żyjąca w samodzielnie wykreowanym kłamstwie. Słowem - kolejna cudowna postać stworzona przez Backmana! (Skąd on bierze te pomysły?!).
Opowieść o udawaniu szczęścia i niezależności. O kobiecie, która żyła pod jednym dachem z człowiekiem, który jej nie dostrzegał i przez którego wypracowała najróżniejsze mechanizmy obronne. Zresztą całe jej zamiłowanie do porządku bierze się z lat dzieciństwa, z potrzeby kontrowania czegokolwiek, bo nad przeszłością nie ma się niestety władzy...
Szczera, ujmująca, zabawna... a przede wszystkim krzepiąca. Polecam ogromnie!
Szczera, ujmująca, zabawna... a przede wszystkim krzepiąca. Polecam ogromnie!
Fredrik Backman "Britt - Marie tu była"
Ilość stron: 380
Wyd. Sonia Draga
Ocena: 5,5/6
Mam wrażenie, że spotkałam kiedyś podobną kobietę w swoim życiu... Ciekawa jestem konfrontacji z bohaterką Backmana.
OdpowiedzUsuńCzuję, że ta książka mogłaby mi się spodobać. Zapisuję tytuł. 😊
OdpowiedzUsuńNo to mnie zaintrygowałaś! :)
OdpowiedzUsuńKusisz. Znowu:).
OdpowiedzUsuń