Piętnaście rozdziałów, pięćset dwadzieścia osiem stron tekstu i
dwudziestu jeden tłumaczy - każdy dla jednego narratora. Oto Anglicy na
pokładzie – niezwykła opowieść i wielkie przedsięwzięcie Wiatru Od
Morza.
Jest rok 1857. Trwają spory między duchowieństwem i antropologami,
na temat początków ziemi i ludzkiego rodu. Wielebny Geoffrey Wilson, aby
dowieść prawości swojej tezy, organizuje ekspedycję do Tasmanii, ponieważ wedle
jego obliczeń, właśnie tam znajduje się biblijny Eden. Przypadek sprawia, że
okrętem, który go tam zawiezie, staje się Sincerity, jednostka załadowana kontrabandą.
Jak ułożą się losy kaznodziei oraz przemytników? I czy Tanzania to rzeczywiście
taki raj na ziemi?
Anglicy na pokładzie to bogata w szczegóły i napisana z wielkim rozmachem powieść
marynistyczna, w której czas i miejsce akcji, dopracowane zostały do perfekcji.
W życiu bym nie powiedziała, że fabuła dziejącą się na środku oceanu może być
zarówno interesująca jak i uniwersalna. Fakt, że to XIX wiek nie ma w tym
przypadku większego znaczenia. Ludzie od zarania dziejów walczą o to samo, a
czy starają się to zdobyć metodą podstępu czy wyzysku, nie czyni ofierze żadnej różnicy.
Przygotowana na książkę w stylu Moby
Dicka mile się zaskoczyłam, widząc, że Anglicy
na pokładzie to tak naprawdę nowe spojrzenie, na wydarzenia znane z Jądra ciemności. Pomyli się jednak ten,
kto stwierdzi, że taka historia musi być archaiczna i ciężka w odbiorze. Matthew
Kneale wplata w fabułę sytuacje, które rozładowują napięcie, czego idealnym
przykładem jest ser (sic), bez którego w gruncie rzeczy, nic by się nie wydarzyło ;)
Nie jest to rozrywkowa książka, ale z małymi wyjątkami, czyta się ją zaskakująco dobrze.
Matthew Kneale „Anglicy na pokładzie”
Ilość stron: 528
Wyd. Wiatr Od Morza
Ocena: 5/6
Premiera: 30.09.2014r.
Już zwróciłam uwagę na tę pozycję:)
OdpowiedzUsuńPoluję na tę pozycję! :)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za powodzenie.
UsuńDla mnie to bułka z masłem bynajmniej nie była, ale rozwalały mnie kwestie kapitana, naprawdę rewelacyjnie przełożone :)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo obojętna, teraz czuję się zachęcona:)
OdpowiedzUsuńnie jest to rozrywkowa książka, ale z małymi wyjątkami czyta się ją zaskakująco dobrze.
UsuńPo takiej recenzji wprost nie sposób przejść obojętnie obok tej książki ;)
OdpowiedzUsuńInteresująca pozycja.
OdpowiedzUsuńLubię i historyczne i przygodowe i to książka dla mnie. A dla wydawnictwa szacunek za pomysł i wykonanie :)
OdpowiedzUsuńDo historii nie mogę się odnieść, ale okłada wypada bajecznie.
OdpowiedzUsuńCudowna okładka! Ja jednak jakoś nie przepadam za marynistycznymi powieściami...
OdpowiedzUsuńCzuję, że to lektura nie dla mnie, więc wątpię bym się na czytanie jej skusiła.
OdpowiedzUsuńZabawna wersja "Jądra ciemności"? Jakoś sobie tego nie wyobrażam.
OdpowiedzUsuńNie napisalam nic takiego, ze ksiazka jest zabawna. Autor opisal w niej przerazajace procedury, ale dzieki pewnym sytuacja, waga tematu nie jest dla czytelnika przytlaczajaca.
UsuńPozycja czeka na swoją kolej na mojej półce do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńOkładka jest świetna, taka klimatyczna i odrobinę starodawna. ;) Aż się chce po nią sięgnąć. I jeszcze ta twoja wzmianka o "Jądrze ciemności" (bardzo lubię!) - muszę przeczytać. :)
OdpowiedzUsuń