08:17

Anglicy na pokładzie - Matthew Kneale

Piętnaście rozdziałów, pięćset dwadzieścia osiem stron tekstu i dwudziestu jeden tłumaczy - każdy dla jednego narratora. Oto Anglicy na pokładzie – niezwykła opowieść i wielkie przedsięwzięcie Wiatru Od Morza. 

Jest rok 1857. Trwają spory między duchowieństwem i antropologami, na temat początków ziemi i ludzkiego rodu. Wielebny Geoffrey Wilson, aby dowieść prawości swojej tezy, organizuje ekspedycję do Tasmanii, ponieważ wedle jego obliczeń, właśnie tam znajduje się biblijny Eden. Przypadek sprawia, że okrętem, który go tam zawiezie, staje się Sincerity, jednostka załadowana kontrabandą. Jak ułożą się losy kaznodziei oraz przemytników? I czy Tanzania to rzeczywiście taki raj na ziemi?

Anglicy na pokładzie to bogata w szczegóły i napisana z wielkim rozmachem powieść marynistyczna, w której czas i miejsce akcji, dopracowane zostały do perfekcji. W życiu bym nie powiedziała, że fabuła dziejącą się na środku oceanu może być zarówno interesująca  jak i uniwersalna. Fakt, że to XIX wiek nie ma w tym przypadku większego znaczenia. Ludzie od zarania dziejów walczą o to samo, a czy starają się to zdobyć metodą podstępu czy wyzysku, nie czyni ofierze żadnej różnicy.

Przygotowana na książkę w stylu Moby Dicka mile się zaskoczyłam, widząc, że Anglicy na pokładzie to tak naprawdę nowe spojrzenie, na wydarzenia znane z Jądra ciemności. Pomyli się jednak ten, kto stwierdzi, że taka historia musi być archaiczna i ciężka w odbiorze. Matthew Kneale wplata w fabułę sytuacje, które rozładowują napięcie, czego idealnym przykładem jest ser (sic), bez którego w gruncie rzeczy, nic by się nie wydarzyło ;)

Nie jest to rozrywkowa książka, ale z małymi wyjątkami, czyta się ją zaskakująco dobrze. 


Matthew Kneale „Anglicy na pokładzie”
Ilość stron: 528
Wyd. Wiatr Od Morza
Ocena: 5/6
Premiera: 30.09.2014r.

17 komentarzy:

  1. Już zwróciłam uwagę na tę pozycję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie to bułka z masłem bynajmniej nie była, ale rozwalały mnie kwestie kapitana, naprawdę rewelacyjnie przełożone :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Początkowo obojętna, teraz czuję się zachęcona:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie jest to rozrywkowa książka, ale z małymi wyjątkami czyta się ją zaskakująco dobrze.

      Usuń
  4. Po takiej recenzji wprost nie sposób przejść obojętnie obok tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię i historyczne i przygodowe i to książka dla mnie. A dla wydawnictwa szacunek za pomysł i wykonanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Do historii nie mogę się odnieść, ale okłada wypada bajecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowna okładka! Ja jednak jakoś nie przepadam za marynistycznymi powieściami...

    OdpowiedzUsuń
  8. Czuję, że to lektura nie dla mnie, więc wątpię bym się na czytanie jej skusiła.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zabawna wersja "Jądra ciemności"? Jakoś sobie tego nie wyobrażam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisalam nic takiego, ze ksiazka jest zabawna. Autor opisal w niej przerazajace procedury, ale dzieki pewnym sytuacja, waga tematu nie jest dla czytelnika przytlaczajaca.

      Usuń
  10. Pozycja czeka na swoją kolej na mojej półce do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Okładka jest świetna, taka klimatyczna i odrobinę starodawna. ;) Aż się chce po nią sięgnąć. I jeszcze ta twoja wzmianka o "Jądrze ciemności" (bardzo lubię!) - muszę przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kusi mnie chwyt z osobnymi narratorami i tłumaczami - rewelacyjne posunięcie, ale ja tak strasznie, strasznie nie lubię książek o morzu i statkach... Takim sposobem nigdy nie skończyłam "Lorda..." - a zaczynałam 4 razy...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Varia czyta , Blogger