06:35

Jak tu nie jeść! - Beata Sadowska


Pamiętam, jak w treningu z gwiazdami Ewy Chodakowskiej, Beata Sadowska skakała ledwo przytomna, a realizowały zaledwie 15 minutowe cardio. Jakieś dwa lata później dziennikarka się zawzięła i wystartowała w maratonie, udowadniając tym samym, że w życiu wszystko jest możliwe.

Jak tu nie jeść! to w stu procentach moje smaki, moja kuchnia i chyba pierwsza książka o żywieniu, którą będę mogła w pełni wykorzystać. Kasze, warzywa, ryby, rodzinne porady, anegdoty... proszę ciągle tak dla mnie pisać i wykorzystywać dostępne w mojej kuchni składniki.

Piernikowa dynia, kokos w kawie, cynamon na rozgrzewkę i lody z sezamem - pycha! Domowy chleb, fasolowe brownie oraz krem marchwiowo-mandarynkowy - czy to nie zapowiada się obłędnie?

Trafia do mnie taki sposób patrzenia na żywienie. Bez napinki i straszenia, że jeśli coś nie jest eco, to cię pewnie zabije. Masz ochotę na słodkie, to jedz! Jedzenie to przyjemność i frajda przeprowadzania eksperymentów. Wystarczy zamienić kilka składników, wstąpić na pobliski bazar i jak sugeruje autorka, nie bać się testować. 

Większość przepisów opiera na uwielbianej przeze mnie zasadzie - wrzuć do miski i wymieszaj. Bez znaczenia czy mowa tu o cieście, daniu głównym czy małej przekąsce. 

Nie lubię spędzać czasu w kuchni, sprzątać garów, a składników szukać w innej miejscowości. Lubię za to zjeść smacznie, prosto i zdrowo. Z Beatą Sadowską świetnie się rozumiemy i mamy identyczny gust, więc nic tylko jeść :) 


Beata Sadowska "Jak tu nie jeść!"
Ilość stron: 288
Wyd. Otwarte
Ocena: 5/6

16 komentarzy:

  1. Ja też nie lubię spędzać czasu w kuchni, ale czasem nawet sprawia mi to przyjemność ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasem tak, ale gdybym nie musiała tego robić, wcale bym nie rozpaczała :P

      Usuń
  2. Muszę zajrzeć do tej pozycji. Być może przypasują mi smaki i będę z tych przepisów korzystać. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. siłą książki jest fakt, że są to proste, codzienne posiłki. nic wyszukanego i wymagającego dużego nakładu pracy.

      Usuń
  3. No niestety jestem na nie, Beata Sadowska nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a czego wyznacznikiem miałaby być Beata Sadowska? babka pokazuje jak żywi siebie i rodzinę, i w sumie tyle :)

      Usuń
  4. Kuchnia to mało uczęszczany teren dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z reguły nie sięgam po takie książki - nie lubię mieć dużo wspólnego z kuchnią - ale właściwie mogłabym zrobić wyjatek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja z kolei uwielbiam je oglądać i kolekcjonować, z gotowaniem jest dużo gorzej.

      Usuń
    2. Mam, przeczytałam i aż wróciłam do tego Twojego posta - po takiej lekturze naprawdę zapragnęłam wypróbować kilka przepisów. :) Faktycznie jest przyjemnie i bez zbędnej napinki, a potrawy, chociaż miejscami "nowoczesne", są tak zaprezentowane i opowiedziane, że wydają się być całkowicie zwykłe, domowe.

      Usuń
  6. Tak pięknie opisałaś tę książkę, że... muszę ją mieć! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widać, że książka do Ciebie przemówiła, ja do książek kucharskich niestety nie mam serca i nawet jeśli mam to nie korzystam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w większości przypadków nie da się z nich korzystać, bo są tak wymyślne lub skomplikowane...

      Usuń
  8. U mnie by leżała i zbierała kurz, więc trochę bez sensu ją kupować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z leżenia i kurzenia też można czerpać radość. mam tak z książką What Katie Ate? najpiękniej wydane kulinaria, ale pewnie nigdy ich nie wykorzystam :P

      Usuń
  9. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! Książa jest rewelacyjna, uwielbiam Beatę Sadowską i jej mega pozytywne podejście do życia. Mnóstwo inspiracji i motywacji w jednej książce :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Varia czyta , Blogger