Nie przeczę, że książek o tematyce dietetycznej, powoli zaczynam mieć już dosyć. Wyrastają one, jak grzyby po deszczu, a właściwie każda powtarza utarty od dawna schemat. O Jem, (to co kocham) i chudnę na blogu miałam nie wspominać, zmieniłam jednak zdanie, bo podobała mi się życiowa filozofia Karoliny oraz zwyczajnie jej osoba.
Karolina podchodzi do tematu od strony psychologicznej i dokumentuje, jak zmieniało się jej nastawienie do własnego ciała. Opisuje proces karania się i ukrócania kolejnych posiłków, treningów w zamian za kremówkę oraz ulegania kolejnym modnym teoriom. Tym czasem kluczem do sukcesu okazuje się być świadomość i samokontrola. Autorka wraz z mężem kładzie nacisk na zmianę sposobu myślenia, a dopiero potem dopasowuje posiłki pod swoje potrzeby i upodobania.
I choć generalnie nie wykracza to zbytnio, poza wcześniej opisywane pozycje, to dostrzegam w tym tytule wartość dodaną. Takie normalne, codzienne podejście do jedzenia, opisywane przez kobietę z dzieckiem, mającej dom na utrzymaniu i od lat dążącej do upragnionej sylwetki.
Bez efektu "wow", ale Jem (to co kocham) i chudnę fajnie podbudowuje morale i zwyczajnie dobrze się ją czyta.
Karolina i Maciej Szaciłło "Jem (to co kocham) i chudnę"
Ilość stron: 250
Wyd. Zwierciadło
Ocena: 3/6
Sama nie wiem, chyba tym razem się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńChoć nie czytam tego typu literatury to na tą pozycję mogłabym znaleźć czas. Wydaje mi się być pomimo tematyki ciekawa.
OdpowiedzUsuńTytuł bardzo zachęcający :-) :-)
OdpowiedzUsuńChętnie przejrzę, ale nie wiem czy kupię.
OdpowiedzUsuńLubię oglądać Twoje zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń