Wszyscy mamy coś na sumieniu, gdzieś popełniliśmy błąd i wypadałoby kogoś przeprosić. Ta myśl, dla czterech przyjaciół z Berlina, stała się okazją do założenia własnego interesu. Stworzona przez nich firma „Sorry” specjalizuje się bowiem w przepraszaniu. Są nadzwyczaj dokładni, konkretni i świetni w swoim fachu. Bez zbędnego dramatu rozwiązują dawne spory klientów, zdobywają ugody, a nawet grają na nosie bogaczom. Tym sposobem szybko zyskują rozgłos i renomę, jednak sława nie zawsze okazuje się być korzystna. W ich przypadku jest to nawet śmiertelne zagrożenie.
Po otrzymaniu zlecenia, którego adresatką jest samotna kobieta, nie spodziewają się niczego szczególnego. Jak bardzo się mylą, wychodzi na jaw po otwarciu drzwi do jej mieszkania. Odkrywają wówczas, że została ona przybita do ściany, a ich zadaniem jest przeproszenie jej za niewyobrażalne męki, jakich doświadczyła tuż przed śmiercią. Zamówienie mrozi krew w żyłach, ale jak się wkrótce okazuje, to wcale nie ono jest tutaj najgorsze.
Książka pod względem budowy jest bardzo dziwna. Fabułę skonstruowano z różnych punktów widzenia, natomiast narrator co rusz zwraca się do czytelnika, utożsamiając go z osobą mordercy. Jest to zabieg bardzo nietypowy, może nieco nawet ryzykowny, ale za to maksymalnie angażujący odbiorcę. Podobnie rzecz się ma z układem scen. Poznajemy sekwencje zdarzeń sprzed i po najważniejszych momentach akcji. Wiemy, że jacyś chłopcy bawią się na placu budowy, ktoś inny został zamknięty w bagażniku, ale nie mamy pomysłu jak to przyporządkować. Pozornie niczym nie powiązane elementy z czasem układają się w logiczną całość, sprawiając nam masę przyjemności przy ich kompletowaniu.
Sorry to przede wszystkim duszna atmosfera zagrożenia, pozbawiona prostych rozwiązań. Książka wnosi sporo nowego, nie tylko w budowie historii, ale i w samym pomyśle na nią. Po przeczytaniu niezliczonej ilości thrillerów i horrorów nie sądziłam, że znajdę jeszcze coś co mnie zaskoczy, jednak powieści Zorana Drvenkera się to udało. Jest bardzo chwytliwa, nieco obłąkańcza, a zarazem perfekcyjna pod każdym względem. Polecam.
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Telbit, za co bardzo dziękuję.
Zoran Drvenkar „Sorry”
Ilość stron: 400
Wyd. Telbit
Warszawa 2011
Ocena: 6/6
Oj, z wielką chęcią sięgnę ;) Powiadasz że kobietę przybito do ściany? Interesujące...
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że ta książka mi się spodoba:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
>> Gabrielle_: a przybito i to w paru miejscach.
OdpowiedzUsuń>> kasandra_85: też tak sądzę :)
Okładka intrygująca, podobnie historia :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam tej książki i przyznam, że miałam dać sobie z nią spokój, ale po takiej zachęcającej recenzji jednak zmieniam zdanie i sama chce przeczytać ,,Sorry''.
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja jest naprawdę zachęcająca. Nietypowa budowa fabuły, narrator zwracający się do nas i morderca... myślę, że mi się spodoba:)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest na mojej liście. Jak widzę słusznie...
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia - z jednej strony intryguje mnie ta niecodzienność "Sorry", jednak z drugiej strony obawiam się, że ta książka prócz innowacyjności nie ma w sobie niczego interesującego... Sama nie wiem, może kiedyś sięgnę po dzieło Zoran'a Drvenkar'a ;)
OdpowiedzUsuńOj bardzo, bardzo chciałabym ją przeczytać. Nie sądziłam,że będzie aż tak dobra!
OdpowiedzUsuńLubię jak książka zaskakuje, a nietypowa narracja dodaje jej smaczku. Bardzo chętnie ją przeczytam. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTej książce nie powiem nie, to lektura idealne dla mnie - strach się bać.
OdpowiedzUsuńAch, ach, ach :D Już bardziej chyba nie mogłaś mnie zachęcić :D Zbankrutuję!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Łoooo, fabuła niezła i ten narrator zwracający się do mnie?! Muszę ją mieć, nieodwołalnie!
OdpowiedzUsuńooo, koniecznie muszę kupić i przeczytać. Bardzo interesuje mnie ten nietypowy sposób poprowadzenia fabuły. No, ale mi ochoty narobiłaś!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Ci się spodoba^^ Mną też wstrząsnęła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Słyszałam o niej i już wtedy chciałam ją przeczytać a po twojej recenzji mam jeszcze większą ochotę.
OdpowiedzUsuńJuż po samym zobaczeniu okładki myślałam, że książka mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńJa się piszę. Książkę widzę po raz pierwszy, ale wydaje się być w moim stylu.
OdpowiedzUsuńJeżeli książka jest choć w połowie tak wciągająca, jak ta recenzja, to wróży jej to przyszłość wielką. Gdy zaczęłam czytać Twój tekst, to nie mogłam się od niego oderwać. Poza tym okładka coś w sobie ma, przyciąga wzrok i intryguje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sol
PS. Zapraszam czasem do mnie:
http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/
Ponadto przez cały październik (czyli od jutra) będzie u mnie trwał konkurs z fajnymi nagrodami. Polecam wzięcie udziału, będzie mi bardzo miło.
Chyba gdzieś o niej słyszałam... Nie powiem gdzie, bo jakoś za bardzo mnie nie interesowała, bym zapamiętała :} Nie wiem, nie mój klimat.
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś ją gdzieś widziałam i bardzo mnie zaciekawiła;) Po Twojej recenzji tym bardziej mam na nią ochotę. Muszę przeczytać;d Zapraszam Cię na mój blog z recenzjami książek;) {centerbook.blog.onet.pl}
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym tę książkę przeczytać, oryginalność i zaskoczenie mile widziane w powieściach z dreszczykiem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja, jeszcze nie widziałam żadnej negatywnej, ale Twoja niewątpliwie zachęciła mnie najbardziej do sięgnięcia po książkę "Sorry" :D
OdpowiedzUsuńJestem po prostu zaintrygowana:D Coś nowego i świeżego, więc na pewno sięgnę. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście musi być interesująca,
OdpowiedzUsuńa widzisz.. od jakiegoś czasu wzbraniałam się przed przeczytaniem tej lektury, a tymczasem okazala się być prawdziwa perełką!
OdpowiedzUsuńZafascynowała mnie ;D
OdpowiedzUsuńu mnie nn ;)
[ pamietnik-czytania ]