Grobowa cisza, to drugi tom serii o komisarzu Erlendurze, której akcja toczy się w mroźnej i mało życzliwej dla obcych, Islandii. Tym razem nasz bohater stanie przed trudnym zadaniem rozwikłania zagadki sprzed lat oraz zmierzy się z rodzinnym dramatem.
Trwają przygotowania do budowy nowego osiedla – sprowadzono ciężki sprzęt, robotnicy wytrwale przekopują ziemie. Tymczasem kilka ulic dalej trwa przyjęcie urodzinowe. Brat jednego z uczestników w małym, białym przedmiocie, którym bawi się niemowlę, rozpoznaje ludzką kość. Dochodząc skąd się wzięła, wędrują do pobliskiego placu budowy, na którym odnajdują dawno pochowane zwłoki. Zaalarmowana znaleziskiem policja z miejsca rozpoczyna dochodzenie.
Choć dotarcie do świadków jest obecnie bardzo trudne, stopniowo odkrywamy tajemnice i poznajemy przerażającą historię sprzed siedemdziesięciu lat. Jedyny racjonalny trop prowadzi do „krzywej” kobiety, ale czy to wystarczy by poznać winnych tej zbrodni?
Literaturę skandynawską cenię za bezkompromisowość i nie uznawanie ideałów. Próżno szukać tu pięknych policjantów o wyjątkowych umiejętnościach, czy też sprzętu rodem z Jamesa Bonda. Taki już mój gust i poglądy, że w supermanów nie wierzę. Dużo bardziej przekonują mnie przeciętniaki w wymiętym ubraniu i licznych problemach osobistych, czyli dokładnie ktoś taki jak Erlendur. Jego dylematy są bardzo przyziemne: była żona, która wciąż go nienawidzi, dwójka uzależnionych dzieci – w tym walka o życie jednego z nich – oraz znaleziony na budowie szkielet.
Tym razem, prócz kryminalnej zagadki, zgłębiamy też prywatne życie głównego bohatera. Poznajemy historię jego małżeństwa i to jak doszło do rozwodu. Jakie były emocjonalne skutki tej decyzji, a przede wszystkim dramat ojca, który jest bezsilny wobec sytuacji, która go spotkała. Ktoś mógłby narzekać, że za mało tu akcji, pościgów i broni palnej, ale nie ja.
W prozie Indriðasona podoba mi się to, że wybiega on daleko poza ramy klasycznego kryminału. Żadna z poznanych dotąd historii, nie była wyłącznie zapisem policyjnego dochodzenia. W dużej mierze jest to opowieść o problemach islandzkiego społeczeństwa, które tak naprawdę nie wiele różnią się od naszych. A jedyne na co mogę ponarzekać to słabszy klimat powieść. W bagnie, jak sam tytuł sugerował, wszystko było brudne, złe i podejrzane. Tu mi tego brakuje. Z Grobową ciszą nie ma źle, ale pod tym względem nie wiele różni się ona od innych książek tego gatunku.
Podsumowując, drugi tom wypada nieco słabiej od debiutu, jednak wciąż zaliczam Indriðasona do swych ulubieńców, a najnowszy jego Głos, już do mnie woła z domowej biblioteczki.
Arnaldur Indriðason „Grobowa cisza”
Ilość stron: 328
Wyd. W.A.B.
Warszawa 2010
Ocena: 5/6
Również lubię książki skandynawskich autorów, a że opisywana przez ciebie pozycja wydaję się być ciekawa, to na pewno jej poszukam ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o autorze:/ Ale skoro wysoka ocena to warto zapoznać się z jego książkami:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ja też lubię skandynawską literaturę, ale tego autora nie znam :)
OdpowiedzUsuńO, Islandia, już to mnie zaciekawiło. O dziwo do tej pory nie czytałam nic ze skandynawskiej literatury - muszę się w końcu przełamać:)
OdpowiedzUsuńCo prawda ze skandynawską literaturą styczność miałam (i to nie była tylko Astrid Lindgren;p), ale o tym autorze nie słyszałam. Będę szukać. Przynajmniej pierwszej części.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tym cyklu, ale teraz mam zamiar się z nim zapoznać. :)
OdpowiedzUsuń>> Gabrielle: polecam. literatury skandynawskiej naczytałam się już co nie miara, a Indridason nadal utrzymuje się dla mnie w jej czołówce.
OdpowiedzUsuń>> Magda: obecnie mało kto o nim słyszał, ale mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni.
>> Mery: moja przygoda zaczęła się od Muminków, więc i Pipi jest godnym początkiem ;)
Widzę, że dzisiaj jest dzień na recenzje książek Indridasona :) Jak już napisałam pod innym postem, nie znam twórczości tego autora, ale zapewne to się zmieni w niedalekiej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńNic mi nie mówi nazwisko tego autora i powiem szczerze, że mnie zaintrygowałaś...i jeszcze ta Skandynawia:) chyba się skuszę:)
OdpowiedzUsuńnie czytałam żadnej książki tego autora, lecz zdecydowanie lubię skandynawskie kryminały, dlatego muszę zapoznać się z tą serią.
OdpowiedzUsuńZapomniałam zupełnie o tym autorze, dziękuję za przypomnienie!
OdpowiedzUsuńNa półce mam "Głos" więc z pewnością przeczytam i tą xD
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze przyjemności czytać pierwszej części, jednak wszystko wstazuje na to, że powinnam się za nią zabrać. Opis drugiej części mnie zainteresował - rodzinny dramat, zagatka zprzed lat? Dla mnie świetnie.
OdpowiedzUsuńMnie ta część przeraziła - życie kobiety maltretowanej przez męża było dla mnie ciężkie do przejścia. Ale kryminały Indridasona uważam za bardzo dobre.
OdpowiedzUsuńIndridarona czytałam tylko "Grobową Ciszę" właśnie i bardzo mnie wciągnął ten mroczny klimat. Skoro piszesz, że " W bagnie jest lepsze, to muszę je jak najszybciej przeczytać, bo mam na półce. "Głos" oczywiście też muszę zdobyć
OdpowiedzUsuńZaczęłam od "Głosu", a teraz czas sięgnąć po wcześniejsze tomu :)
OdpowiedzUsuń