Święta Bożego Narodzenia to czas magiczny. W oknach migoczą kolorowe światełka, w powietrzu unosi się zapach igliwia, a ludzie oddają się radosnej krzątaninie. Okazuje się jednak, że nie wszyscy, bo na Islandii nawet Mikołaj może stać się ofiarą zbrodni.
Mała suterena, ulokowana w podziemiach hotelu. W środku mężczyzna o licznych ranach kłutych, a wśród nich ta śmiertelna, prosto w serce. Na imię miał Gudlaugur i pracował jako miejscowy portier, dorabiając w czasie świąt rolą świętego Mikołaja. Od dawna zamieszkiwał tu darmowy pokój, imając się przy tym różnych zajęć i służąc wszystkim pomocą. Z zewnątrz postrzegany jako człowiek spokojny, zdawać być by się mogło nikomu nie wadzący. Jak widać tylko pozornie, bo ktoś znalazł powód wart od niego najwyżej zapłaty.
Prowadzący śledztwo komisarz Erlendur, po raz kolejny ma trudny orzech do zgryzienia. Wstępne przesłuchania ujawniają, że nikt z hotelowej obsługi nie ma żadnych informacji na temat Gudlaugura, a można nawet powiedzieć, że był on dla nich kompletnie anonimowy. W przypadku, gdy ktoś spędza w jednym miejscu przeszło dwadzieścia lat, jest to co najmniej zastanawiające. Takich faktów jest znacznie więcej, a największym odkryciem dla dochodzenia okazuje się być poszlaka, że ofiara była za młodu gwiazdą chłopięcego chóru. Czy ta wiadomość wystarczy by złapać mordercę i dowiedzieć się kim jest tajemniczy Henry?
Kryminalna intryga, do czego zdążył nas już Indriðason przyzwyczaić, jest naprawdę dobrze skonstruowana, ale tym razem autor pokusił się też o coś nowego, a mianowicie, wykorzystanie czarnego humoru. Cięte riposty oraz zabawne wtrącenia stają się od tej pory zdobnikiem policyjnych dialogów i rozładowują momentami wyjątkowo napiętą atmosferę.
Tak jak w poprzednich częściach, również tutaj poruszone zostały kwestie społeczne i obyczajowe. Przemoc wobec najmłodszych, obarczanie ich własnymi marzeniami, czy odbieranie dzieciństwa to klamry łączące ze sobą dwie, tylko z pozoru odrębne historie. Morderstwo portiera oraz pobicie małego chłopca są sprawami, w których ucierpiały niewinne dzieci, a ukaranie winnych staje się w tym wypadku priorytetem. Te zbrodnie nie tylko zastanawiają i budzą odrazę, ale też stawiają pytania natury moralnej, na które sami musimy sobie odpowiedzieć.
Arnaldura cenię za niezwykle dobry smak. W jego powieściach próżno doszukiwać się wyuzdania czy zbędnej przemocy, a mimo to są one dla czytelnika bardzo szokujące. Tutaj przeraża zwykły człowiek. Osoba po której najmniej spodziewalibyśmy się krwawych zapędów i właśnie to jest kluczem do sukcesu. Prostota oraz prawdopodobieństwo, których Głosowi odmówić nie można. Jednym słowem – polecam!
Książę otrzymałam od serwisu Sztukateria, dzięki uprzejmości wydawnictwa W.A.B.
Arnaldur Indriðason „Głos”
Ilość stron: 344
Wyd. W.A.B.
Warszawa 2011
Ocena: 5/6
Gdzieś już wcześniej widziałam tę ksiązkę, ale jakoś nie przykuła mojej uwagi a tu teraz widzę, że jednak jest bardzo ciekawa... Jak tylko uporam się z moimi zaległościami, to chętnie się za nią rozejrzę.
OdpowiedzUsuńCzytałam i mogę polecić z czystym sumieniem :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać. Jak tylko włączam telewizję to widzę jej reklamy. W sklepach to samo. Jeszcze piszesz, że autor zwraca szczególną uwagę na to co tkwi w człowieku - to niezwykle zachęca. Mam ją już na liście, teraz będę jednak zbierać pieniądze o wiele intensywniej:D
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się naprawdę ciekawie:) Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ciekawe, a po prawie całym pierwszym akapicie się przestraszyłam, że to jaką bajka dla dzieci.
OdpowiedzUsuńBrzmi nieźle.Nawet jakby mnie treść nie przyciągnęła (w co wątpię) to na pewno by to zrobiła okładka ;D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się okładka tej książki. Miałam już okazję o niej słyszeć, ale to nie są do końca moje klimaty. Chociaż, muszę przyznać, że powoli przekonuję się do kryminałów, powoli, powoli... 8)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę jak i poprzednie w planach i gdy tylko będę miała możliwość chętnie sięgnę:) Skutecznie mnie zachęciłaś swoimi recenzjami:)
OdpowiedzUsuńMiałam wielka ochotę na książkę , jak widzę miałaś farta i do Ciebie poleciał "Głos", zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie, chyba się skuszę:)
OdpowiedzUsuń>> cyrysia: cała seria jest świetna - polecam.
OdpowiedzUsuń>> AnnieK: grunt to od początku zaciekawić ;)
>> Bellatriks: to jest taki kryminał nie-kryminał. mamy tu co prawda policyjne dochodzenie, ale równie ważne jest też jego społeczne tło. w efekcie całość może Ci się spodobać.
Islandia i czarny humor trafiają do mnie jak najbardziej:D Przeczytam na pewno. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKryminały i czarny humor... Nie dla mnie, niestetyy.
OdpowiedzUsuńChyba się za to zabiorę. Przekonałaś ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie znam tego autora, ale Czarna seria pozytywnie mi się kojarzy. Na dodatek recenzja jest zachęcająca, więc myślę, że kiedyś się za nią zabiorę :)
OdpowiedzUsuńAh to Ty mi śmignęłaś sprzed nosa tę książkę :D I mam czego żałować. Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuń