Stos

15:18

Stos

Powoli wybudzam się z zimowego letargu. Normalne tempo czytania jeszcze do mnie nie wróciło, ale nawet po dzisiejszym stosie widać, że idzie w stronę lepszego. Dni są coraz dłuższe, słońce wspina się coraz wyżej. Jeszcze tylko trochę, dosłownie kilka tygodni i będzie można czytać na ławce w ogrodzie :)



Jonathan Lee "Joy"  od wyd. Muza    recenzja
Kerstin Ekman "Oszustki"  od wyd. Czarna Owca     recenzja
Jill Mansell "Nie traćmy ani chwili"   od wyd. Literackiego   recenzja
Rodrigo Rey Rosa "Głusi"   od wyd. Wielka Litera     recenzja
Rihdian Brook "W domu innego"   j.w.
Jack Ketchum "Czas zamykania"  od wyd. Replika
Natalia A. Bieniek "Uśpione marzenia"  j.w.     recenzja
Stephen Miller "Wysłanniczka"  od wyd. Muza

Udanego weekendu!
Joy - Jonathan Lee

12:29

Joy - Jonathan Lee

Znowu to zrobiłam. Oceniłam książkę po okładce i dałam się sprowadzić na manowce, ale sami przyznajcie: czy ta różowa, krzykliwa czcionka nie zapowiada „babskiej literatury na jedno popołudnie”? No właśnie nie. Jak się po fakcie okazało, jest to przewrotna i napisana z wielkim dystansem historia dziewczyny imieniem Joy (ang. radość), która w niejasnych okolicznościach rzuca się z balustrady chcąc popełnić samobójstwo.

Kancelarię opisaną przez Lee śmiało można nazwać domem wariatów. Każdy z jej pracowników to oryginalne indywiduum, mające zdanie właściwie na każdy temat, a świat kończy mi się centymetr za własnym nosem. Kiedy ich koleżanka z pracy postanawia odebrać sobie życie, instytucja postawia zapewnić wszystkim opiekę terapeutyczną, a jak wiadomo – na kozetce u psychoanalityka, wszystko może się zdarzyć.   

Jonathan w nieco przerysowany sposób obnaża znieczulicę panującą w londyńskiej kancelarii. Jest to miejsce, gdzie osobiste ambicje przysłaniają ludziom cały świat, a plotka znaczy więcej niż niejedno dyrektorskie rozporządzenie. I bardzo pomyli się ten, kto sądzi, że znowu będzie tu o modzie oraz kosmetykach. Joy niczym nie przypomina znanych mi dotąd historii o nowojorskich prawniczkach. Jest to raczej studium ich zawodowej psychozy, ukazane na brytyjski, groteskowy sposób.

Śmiać tu się raczej nie będzie z czego, ale Joy potraktowana jako powieść o ludziach, znacznie zyskuje na wartości. Zatem drogie panie i panowie, ta książka ma szansę wam się spodobać, choć w moim przypadku wywołała raczej stonowany entuzjazm.

prawnicy w roli głównej:

Jontahan Lee „Joy”
Ilość stron: 352
Wyd. Muza
Ocena: 4/6
Lista życzeń - aktualizacja

10:55

Lista życzeń - aktualizacja

W zeszłym roku postanowiłam sobie, że będę wydawać pieniądze tylko na konkretne rzeczy i przestanę (przynajmniej w teorii) impulsywnie kupować pierdoły. Chciałam w ten sposób zmobilizować się, aby zebrać fundusze na wymarzoną wycieczkę oraz komputer. 

Metoda upublicznienia zamiarów w moim przypadku okazała się być strzałem w dziesiątkę. Zawzięłam się, uparłam i ostatecznie z tej rozpiski - z wyjątkiem łosia - wszystko zostało zdobyte :)

Idąc dalej tym tropem i marząc ciągle o kilku szczególnych rzeczach, aktualizuję Listę życzeń:


*  pojemniki z Design Letters
*  łoś z Kinto
*  krzyżakowy fotel
*  nowy obiektyw do aparatu
*  Miska Dropp 

A przy okazji ślinę się na widok tego rodzaju miejsc:    
(wszystkie zdjęcia zostały zaczerpnięte z internetu)
Wszystko jednak przede mną i to marzenie też zostanie zrealizowane :)
Oszustki - Kerstin Ekman

12:55

Oszustki - Kerstin Ekman

Gdzie leży prawda, co jest fikcją, jak często okłamujemy samego siebie?

Nie wiem czy ktoś z Was zna bliżej skandynawskie kino, ale Oszustki idealnie wkomponowują się w jego kanony. Jest to specyficznie skontrowana historia dwóch kobiet, które obmyślają wielką improwizację – jedna z nich tworzy kryminalne historie, a druga staje się ich twarzą, widniejąc na okładkach jako rzekoma autorka. Współpraca oszustek układa się pomyślnie do momentu, gdy Babba opisuje w nowej książce prywatne życie Lillmor i za jej plecami wysyła rękopis do konkurencyjnego wydawnictwa.

Książkę Kerstin Ekman otacza duszna atmosfera sekretów i niespełnionych marzeń, stąd moje skojarzenia ze skandynawskim kinem. Tak jak w norweskich filmach, również tutaj długo nie wiemy o co autorce chodzi. Zbieramy strzępki informacji, próbujemy posklejać to wszystko do kupy, ale efekty ciągle są marne. Właściwie do teraz mam wątpliwości, czy doszłam do sedna opisanej przez nią historii, bo odpowiedzi na pytanie: dlaczego? na pewno nie znalazłam. 

Proza Ekman to osobliwy kawał literatury i nie każdy się w niej odnajdzie. Wymaga ona czasu, uwagi, a znajomość opisanych tutaj kobiet, pełna jest pretensji i wzajemnych oskarżeń. Trudno mi pojąć łączącą je tą niby-przyjaźń oraz zrozumieć, jak przez dziesiątki lat mogły trwać w tej dziwnej symbiozie.

Warto, nie warto? Sama już nie wiem… Czasu spędzonego z lekturą na pewno nie żałuję, jednak chciałoby się od tej książki dostać chociaż trochę więcej.


Kerstin Ekman „Oszustki”
Ilość stron: 404
Wyd. czarna owca
Ocena: 3,5/6
Nie traćmy ani chwili - Jill Mansell

19:51

Nie traćmy ani chwili - Jill Mansell


Dexter jest typem imprezowicza lubiącego romanse i jednorazowe przygody. Nie dla niego są stabilizacja ani poczucie obowiązku. Ma jednak w swoim życiu osoby, które znaczną dla niego absolutnie wszystko: starszą siostrę Laurę i jej niespełna roczną córeczkę Delphi.

Dex uwielbia je odwiedzać i dawać prezenty, jednak nagły wypadek sprawia, że musi przewartościować całe swoje życie. Czy wieczny hulaka będzie się w stanie ustatkować? Jak długo wytrzyma w domu i czy poradzi sobie z opieką nad tak małym dzieckiem?

Jill Mansell znana jest na świecie, jako wysokiej klasy autorka romansów, ale błagam nie kojarzcie jej ze smętną i nijaką Norą Roberts. Nie wiem dlaczego, ale ta pani kompletnie mnie nie przekonuje, za to Jill po prostu uwielbiam. Mam słabość do jej pióra, lotności pomysłów, a z każdej napisanej przez nią historii bije niesamowity optymizm.

Nie traćmy ani chwili to prosta lektura, którą czyta się wyjątkowo dobrze. Pełna emocji opowieść o singlach i małomiasteczkowej ludności, pochłonęła mnie do tego stopnia, że przerobiłam ją w dwadzieścia cztery godziny – uwzględniając w tym ośmiogodzinny dzień pracy i obowiązkowy trening ;)

Jeżeli trafi wam się gorszy moment lub dopadnie chandra – nie ma na nie lepszego lekarstwa jak taka lektura.

opinia poprzedniej książki: Spacer w parku 

Jill Mansell „Nie traćmy ani chwili
Ilość stron: 470
Wyd. Literackie
Ocena: 5/6
Premiera: 19.02.2013r.
Copyright © Varia czyta , Blogger