"Jeśli do stu dni nie wrócę, wiedzcie, że spokojnym jak morze - nie miałem pojęcia, co oznaczały te słowa. Wiedziałem natomiast, że skończyło się dla mnie pożegnanie, a rozpoczął czas żałoby ".
W dniu wyjścia z więzienia Jakub dostaje przykrą wiadomość - jego wuj, ostatni członek rodziny na którego mógł liczyć, odebrał sobie życie wyskakując z okna. I choć jego ręce były wiązane, policja nie ma wątpliwości, że śmierć była samobójcza. Świadczy o tym zamknięte mieszkanie oraz pożegnalny list pozostawiony na stole. Tylko, że list, tak dokońca odejścia wcale nie sugeruje. To raczej zaszyfrowana informacja, nawiązująca do pewnego magicznego przedmiotu.
Stefan Darda to jeden z najciekawszych, rodzimych autorów grozy. Uwielbiam aurę tajemniczości, która towarzyszy wszystkim jego książką oraz to, jak sprawie łączy ze sobą światy magiczne z dobrze znaną nam codziennością. Nie inaczej jest w Przebudzeniu, choć tu historia dopiero się zaczyna i jeszcze trudno ocenić, w jakim kierunku się rozwinie.
Przebudzenie zmarłego czasu to opowieść o niesprawiedliwości i krzywdzie, jaką wyrządza plotka. Rzecz o agresji, o nowym początku, a także o słowiańskim amulecie - przemyskiej gemmie, który istnieje naprawdę i od lat krążą na jego temat niesamowite pogłoski.
Jestem zaintrygowana. Zobaczymy jak seria rozwinie się dalej.
Stefan Darda "Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót"
Ilość stron: 320
Wyd. Akurat
Ocena: 4/6
Na pewno przeczytam bo czytałam wiele różnych opinii na temat tej książki i muszę wyrobić sobie o niej własne zdanie.:)
OdpowiedzUsuńJa również chętnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńDarda super pisze.
OdpowiedzUsuńJeszcze serii nie oceniam, ale póki co pierwsza część wypada słabo. Fakt, jest to wstęp, ale liczyłam na więcej strachów.
OdpowiedzUsuń