"Rozpoczął się kolejny dzień cichej wojny. Wojny z czasem, który
odbiera nawet wspomnienia, z życiem, które sobie drwi, z własnym,
niepotrzebnie ładnym ciałem, które mimo wszystko trzyma się
istnienia".
Powojenna Polska i dwójka ludzi, którzy dorastają w tym trudnym i wymagającym czasie. Miłka oraz Misza - ich doświadczenia, losy ich rodzin oraz wszystkich, którym przyszło żyć w nowych granicach i zmniejszającej się rzeczywistości.
Kolejna poetycka powieść, która od czytelnika wiele wymaga, ale jeszcze więcej mu oferuje. Najtrudniejszym zadaniem jest zorientowanie się w miejscu wydarzeń, bo akcja skacze co kilkanaście akapitów, zmienia swoje miejsce i motywy, sygnalizując to tylko imionami bohaterów. Czas w powieści Fiedorczuk również jest zjawiskiem płynnym i bardzo względnym. Przeszłość przenika się z teraźniejszością, by jeszcze dosadniej zaznaczyć, jak jedna wywiera oddziałuje na drugą - piętno wojny, nie zna dnia ani godziny - ból jest bólem, a ludzie od zawsze zmuszeni byli jakoś sobie z nim radzić.
Życie, śmierć, nadzieja, narodziny... Jeśli jakąś tegoroczną powieść nazwałam trudną, to w porównaniu do Pod słońca, trudna nie była... Mimo to nie sposób napisać o niej inaczej jak - znakomita w każdym calu. I choć brakuje fabule nieco płynności, to jednak dobrze się stało, że jej lektura przypadła tuż po Śladach miasta Christensena. W Mieście to opowieść grała pierwsze skrzypce, z kolei u Fiedroczyk język wysuwa się na prowadzenie. Obie książki są od siebie tak różne stylistycznie, a mimo to emocjonalnie bliźniaczo podobne.
Co tu dużo mówić - polecam każdemu, kto lubi zanurzyć się w lekturze.
Julia Fiedorczuk "Pod słońcem"
Ilość stron: 352
Wyd. Literackie
Ocena: 5/6
Życie, śmierć, nadzieja, narodziny... Jeśli jakąś tegoroczną powieść nazwałam trudną, to w porównaniu do Pod słońca, trudna nie była... Mimo to nie sposób napisać o niej inaczej jak - znakomita w każdym calu. I choć brakuje fabule nieco płynności, to jednak dobrze się stało, że jej lektura przypadła tuż po Śladach miasta Christensena. W Mieście to opowieść grała pierwsze skrzypce, z kolei u Fiedroczyk język wysuwa się na prowadzenie. Obie książki są od siebie tak różne stylistycznie, a mimo to emocjonalnie bliźniaczo podobne.
Co tu dużo mówić - polecam każdemu, kto lubi zanurzyć się w lekturze.
Julia Fiedorczuk "Pod słońcem"
Ilość stron: 352
Wyd. Literackie
Ocena: 5/6
Coś dla mnie. I Wydawnictwo Literackie - to mówi samo za siebie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię prozę poetycką. A twórczość Julii Fiedorczuk to dla mnie wyzwanie i nieustanny wyrzut sumienia już od kilku lat. Miałam bowiem okazję poznać autorkę i słuchać jej na kilku literackich eventach. Wciąż jednak bardziej kojarzę ją jako tłumaczkę, a jej twórczości w ogóle nie znam. Muszę to w końcu zmienić. A tytuł tej powieści sobie zapisuję.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tego tytułu i zapisuję go sobie na listą do przeczytania. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńWidzę też u Ciebie "Wyspę"! Rewelacyjna powieść. Słuchałam jej w formie audiobooka jakiś czas temu :)
Ciężko odpowiedzieć mi na pytanie, czy jest to coś dla mnie. Bardziej skłaniam się ku odpowiedzi "Absolutnie nie", ale na drugie myślę sobie, że mogłoby być to coś przy czym spędziłabym jakiś dłuższy wieczór. Trzeba w końcu próbować nowych rzeczy, c nie?
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, sama dopiero co zaczynam w blogowanie. Próbuję trochę się rozkręcić poznając różne blogi. Anyway, zapraszam też do siebie, nie ma tam na razie wiele...ale może z czasem będzie xD
https://margowednesday.blogspot.com/
Bardzo chcę przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuń