Jelita to temat drażliwy i rzadko kiedy poruszany. Wstydzimy się tego, co dzieje się w łazience, sprawdzamy czy nikt nas nie widzi i nie słyszy. O problemach gastrycznych nie rozmawiamy, nie myślimy nawet o tym, gdzie wędruje pokarm, który wyląduje w naszym żołądku. Tym czasem okazuje się, że podróż śniadania od kęsa do pożegnania w dniu następnym, to proces żmudny, złożony i przypominający taniec baletnicy ;)
Język, którym operuje Giulia od razu skojarzył mi się z Mary Roach, plasując się w ten sposób w czołówce naukowych tytułów, które stoją na mojej półce. Przepadam za ludźmi, którzy potrafią w zabawny sposób przekazywać wiedzę, a pasją zarażać już z poziomu książki.
"Jelita to (...) gigantyczny Matrix, który rejestruje nasze życie wewnętrzne i oddziałuje na podświadomość". W parze z kłopotami trawiennymi może iść poczucie winy i ponury nastrój. Znane wszystkim burczenie nie jest wcale objawem głodu i nie pochodzi z żołądka, są to odgłosy wydawane przez "sprzątające" się właśnie jelita. Poduszka może być lekiem na nadkwasotę, a podnóżek w toalecie pomocnikiem przy zaparciach...
Giulia Enders "Historia wewnętrzna. Jelita"
Ilość stron: 304
Wyd. Feeria
Ocena: 5/6
Okej. Muszę to mieć. Muszę to przeczytać!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Mary Roach i jej Sztywniaka :)
OdpowiedzUsuńSztywniaka, Bzyka, Ducha i Gastrofazę :)
UsuńMimo atutów nie skuszę się
OdpowiedzUsuńNiestety mimo zachety nie przeczytam tej ksiazki,bo to zupelnie nie moje 'klimaty'. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńCzeka w domu na swoją kolej ;) Trochę mnie dziwił fenomen tej książki, ale z tego co piszesz nie ma sie czemu dziwić :)
OdpowiedzUsuńfenomen wynika stąd, że niewiele tego typu książek się w ogóle ukazuje, a zaledwie ułamek z nich zasługuje na uwagę.
UsuńHmm, intrygujące:) Z chęcią poznałabym tę książkę:)
OdpowiedzUsuńNie, ja się nie czuję zaintrygowany...
OdpowiedzUsuńHahaha, o kurczę :D z taką tematyką to się chyba jeszcze nie spotkałam :D
OdpowiedzUsuńjest kilka książek dla dzieci, stworzonych pod tym kątem, ale w naukowym wydaniu to moje pierwsze spotkanie. na dniach wygrzebię w domu Gastrofazę Mary Roach i zobaczę czy jest napisana w podobnym stylu.
Usuń:> Nie ma to jak niesztampowy temat...
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nigdy nie myślałam żeby sięgnąć po tego typu książkę, ale zaciekawiłaś mnie. Postaram się do niej zajrzeć :)
OdpowiedzUsuńzachęcam. może znajdziesz ją w bibliotece, a gdyby jeszcze nie było rozejrzyj się za Mary Roach - to samo świetne pióro i masa informacji.
UsuńWow, zaskoczyłaś mnie i Ty, i ta książka :D Nie wiedziałam, że istnieje taka książka. Mam na nią ochotę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki, w których autorzy przedstawiają fizjologiczne tematy w łatwo przyswajalny sposób, więc po ta pozycja jest obowiązkowa w moim przypadku! :)
OdpowiedzUsuńSkusiłam się na tę książkę przypadkiem...znalazłam ją w księgarnii i wiedziałam, że muszę ją mieć, chociaż nawet nie zamierzałam kupować żadnej lektury. Szukając dodatkowych informacji o autorce znalazłam twojego bloga. Na razie skończyłam dział o przedsionku układu pokarmowego, ale już muszę powiedzieć, że to jedna z najlepszych książek jakie w życiu czytałam. Gdybym miała te same informacje przyswoić sobie z podręcznika od biologii chyba złapałabym się za głowę, a tutaj autorka ...sama nie wiem w jaki sposób, ale tłumaczy wszystko z taką łatwością, że treść zrozumiałoby dziecko z podstawówki, a do tego posługuje się żartem i licznymi porównaniami. Absolutne arcydzieło do którego, na pewno po przeczytaniu kiedyś jeszcze wrócę...
OdpowiedzUsuń