Sierpień 1963 roku. Zaraza zmienia ludzi w krwiożercze bestie. Władza ludowa ukrywa się w bunkrach, a to znak, że dzieje się naprawdę źle. Zakład Karny nr 1 ma się na ten czas zamienić w niedostępną twierdzę chroniącą strażników i ich rodziny, tudzież masowy grób, jeśli w krążących plotkach jest choć ziarno prawdy.
Tym czasem wypuszczeni na wolność przestępcy biorą los w swoje ręce. Mając na koncie liczne morderstwa i rozboje, zdają się być świetnie przystosowani do panujących obecnie warunków. Jednym z nich jest Fabian Sprycha, bezwzględny zabójca i kanibal, który zrobi wszystko, by ludzie mu podobni objęli władzę nad Wrocławiem.
Robert J. Szmidt stworzył powieść, która stylem i klimatem jest niesamowicie komiksowa, a wrażenie to potęgują rysunki przeplatające się tu i ówdzie z tekstem. Nowe jest też spojrzenie na tematykę zombie, bo tak naprawdę to nie one odgrywają tu najgorszą rolę. Prawdziwymi potworami stają się ludzie i to ich, a właściwie uwolnionych skazańców, należy się wystrzegać.
Szczury Wrocławia. Kraty to drugi tom serii Roberta J. Szmidta. Pierwszego nie miałam okazji poznać, jednak ten zostawia za sobą dobre wrażenie. Na pewno książka zyskałaby jeszcze więcej, gdyby była mniej obszerna, a przez to szybsza i bardziej zwięzła, ale rozumiem chęć dokładnego nakreślenia tła. Autor napracował się nad Wrocławiem i podobno bardzo wiernie oddał stan miasta z tamtego okresu.
Niby jest to horror i niby są tu hordy zombie, a wyraźnie czuć, że w historii chodzi o coś więcej. Na pierwszy plan wysuwa się panika i ludzie postawieni na krawędzi. To, jak radzą sobie ze strachem oraz próbują podjąć decyzje w ekstremalnych warunkach.
Brawurowa i drastycznie prawdziwa, zarówno jeśli chodzi o ograny wewnętrzne wyciągane na zewnątrz, jak i ludzką psychikę. Polecam, nie tylko fanom ożyłych.
Robert J. Szmidt "Szczury Wrocławia"
Ilość stron: 544
Wyd. Insignis
Ocena: 4/6
Robert J. Szmidt stworzył powieść, która stylem i klimatem jest niesamowicie komiksowa, a wrażenie to potęgują rysunki przeplatające się tu i ówdzie z tekstem. Nowe jest też spojrzenie na tematykę zombie, bo tak naprawdę to nie one odgrywają tu najgorszą rolę. Prawdziwymi potworami stają się ludzie i to ich, a właściwie uwolnionych skazańców, należy się wystrzegać.
Szczury Wrocławia. Kraty to drugi tom serii Roberta J. Szmidta. Pierwszego nie miałam okazji poznać, jednak ten zostawia za sobą dobre wrażenie. Na pewno książka zyskałaby jeszcze więcej, gdyby była mniej obszerna, a przez to szybsza i bardziej zwięzła, ale rozumiem chęć dokładnego nakreślenia tła. Autor napracował się nad Wrocławiem i podobno bardzo wiernie oddał stan miasta z tamtego okresu.
Niby jest to horror i niby są tu hordy zombie, a wyraźnie czuć, że w historii chodzi o coś więcej. Na pierwszy plan wysuwa się panika i ludzie postawieni na krawędzi. To, jak radzą sobie ze strachem oraz próbują podjąć decyzje w ekstremalnych warunkach.
Brawurowa i drastycznie prawdziwa, zarówno jeśli chodzi o ograny wewnętrzne wyciągane na zewnątrz, jak i ludzką psychikę. Polecam, nie tylko fanom ożyłych.
Robert J. Szmidt "Szczury Wrocławia"
Ilość stron: 544
Wyd. Insignis
Ocena: 4/6
Aktualnie szukam czegoś lżejszego, ale nie wykluczam, że w przyszłości sięgnę po ten tytuł. Pozdrawiam z pogranicza krakowsko - świętokrzyskiego :)
OdpowiedzUsuń