Literatura skandynawska to nie
tylko kryminały, czy wyciskająca łzy obyczajówka, choć bez wątpienia
ambitniejsze tematy to właśnie to, z czym północne rejony kojarzą mi się w
najbardziej. Jak się okazuje Szwedzi to też naród tworzący komedie romantyczne,
ale nie powiedziałabym, że tym gatunkiem po raz drugi zawojują świat.
Książka Kajsy Ingemarsson
opowiada o Agnes, która rzuca pracę kierownika sali w restauracji, bo jej szef
jest wyjątkowo namolny. Teraz, gdy została na lodzie i szans na nową posadę
praktycznie nie ma, okazuje się jeszcze, że jej chłopak od dawna ma kogoś na
boku, a zakład, w którym pracuje prawie połowa rodzinnego miasteczka, za kilka
miesięcy ma zostać zamknięty. Jak Agnes ułoży sobie teraz życie? I kim jest
nowy, denerwujący ją muzyką sąsiad?
Żółte cytrynki to lektura dosłownie na
jeden wieczór, przyjemna, przewidywalna, w pełni pasująca do gatunku, z jakiego
się wywodzi. Pomijając jej koszmarną okładkę, która nijak ma się do treści,
powieść czyta się zaskakująco dobrze. Słowa praktycznie same mkną nam przed
oczami, ale jestem pewna, że z identyczną prędkością wymkną się też z mojej
głowy.
Nic nadzwyczajnego,
romantyczna książka jakich wiele, ale szwedzkie nazwy ponownie były miłe dla mojego
oka.
Kajsa Ingemarsson „Żółte
cytrynki”
Ilość stron: 303
Wyd. Słowo/Obraz Terytoria
Ocena: 3/6
Omatko, okładka rzeczywiście jest tragiczna... Książka czeka na mojej półce do przeczytania, czekam na taki właśnie luźny wieczór ;)
OdpowiedzUsuńPS. Powstał szwedzki film na podstawie tej książki, nie sądzę, żeby Szwedzi byli dobrzy w komediach romantycznych, ale z chęcią obejrzę.
z tego co zauważyłam, to wszystkie poczytniejsze książki doczekały się u nich ekranizacji ;) pierw jednak muszę obejrzeć Księgę Diny na podstawie powieści Wassmo.
UsuńTo tym razem podziękuję
OdpowiedzUsuńtytuł fajniutki :) i taka lekka w opisie ale chyba się nie skuszę
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Może kiedyś po nią sięgnę, ale aktualnie nie ciągnie mnie do tej opowieści.
OdpowiedzUsuńmam na półce inny tytuł z tej serii: Domowy poradnik killera, zobaczymy czy Islandczycy wypadną w tym nurcie lepiej od Szwedów.
UsuńWydaje się ciekawa. Wcześniej się z nią nie zetknęłam :)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, ale z przyjemnością obejrzałam film "Żółte cytrynki":)
OdpowiedzUsuńNatalia ze Szwecjobloga już mi go polecała, aż z ciekawości sprawdzę za chwilę jak jest z dostępnością.
Usuńjakbym ją zobaczyła gdzieś w księgarni czy bibliotece, to na pewno bym nie wypożyczyła - faktycznie okładka koszmarna. treść też jakoś mnie nie porywa, skoro książka przeciętna, to raczej bym sobie odpuściła.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci polecam Poniedziałki z Fanny Evandera. Śliczna powieść.
OdpowiedzUsuńpatrzyłam w swojej bibliotece, ale niestety nie mają :(
UsuńPodziękuję :)
OdpowiedzUsuńSkandynawska literatura kojarzy mi się wyłącznie z kryminałami, a ty proponujesz obyczajówkę... Ciekawe, może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
obyczajówki piszą znakomite, komedia romantyczne im póki co nie wychodzi ;)
UsuńRzeczywiście okładka jest dość... Wymowna ;) Po powieść raczej nie sięgnę, nie mam ochoty na przeciętną powieść romantyczną.
OdpowiedzUsuńSkandynawskie komedie romantyczne - opadła mi szczęka :-) Przecież to się wzajemnie wyklucza!
OdpowiedzUsuńSkandynawia w gruncie rzeczy jest całkiem romantyczna, po prostu krew na śniegu skuteczniej przyciąga wzrok ;)
UsuńJakoś nie jestem zainteresowana tą książką.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam jeszcze o szwedzkiej obyczajówce :)
OdpowiedzUsuńJuż nie raz pisałam, że wszystko co skandynawskie biorę w ciemno, więc tak też będzie w tym przypadku! :)
OdpowiedzUsuńwarto spróbować,ale nie nastawiaj się na zbyt wiele.
UsuńJest dużo lepszych powieści romantycznych, ale dla samego klimatu szwedzkiego jestem skłonna się skusić na ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńCoś skandynawskiego i nie kryminał? biorę w ciemno, choć widzę, że szału nie ma...
OdpowiedzUsuńW sumie, oprócz skandynawskich kryminałów nie czytałam niczego innego, więc może czas się skusić :)
OdpowiedzUsuńpolecam serię Anne B. Ragde, żeby zacząć od czego z najwyższej półki.
UsuńOkładka jest okropna... Jakoś mnie nie ciągnie do tej książki :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie. Obwoluta nie zachęca.
OdpowiedzUsuń