Na początku swojego blogowania, gdy zaczęły się pojawiać propozycje od wydawnictw, wpadłam w sidła darmowych egzemplarzy. Brałam co popadło, bo a nóż mi się spodoba, a efekt był tylko taki, że frustrowałam się stosem czekających na mnie tytułów, na część których, w ogóle nie miałam ochoty. Dziś trzy razy zastanowię się nad książką, niż pozwolę by ktoś mi ją wysłał, lecz nadal mam ciężko rozstać się z posiadanymi już tytułami. To kwestia nad którą muszę jeszcze pracować, a dlaczego o tym w ogóle wspominam? Bo książka Anny Mularczyk-Mayer to najlepsze wsparcie, w jakie możemy się zaopatrzyć przed nadchodzącymi świętami.
Minimalizm po polsku to zdrowsze podejście do prostego życia, niż reprezentuje osławiona już Dominique Loreau. Istotę tego nurtu można zamknąć w jednym zdaniu: mniej rzeczy to mniej stresów, wydatków, sprzątania i odkurzania, a więcej miejsca. Kto z nas nie czuje się lżejszy, gdy uporządkuje szafę i z półek nie spadają na niego dziesiątki rzeczy? Porządek to pierwszy krok do minimalizmu, ale nie dotyczy on tylko przedmiotów. Mniej pragnień to też mniej obowiązków, stresu i więcej czasu wolnego.
Podobało mi się, że autorka bardzo trzeźwo opisuje minimalizm, bo jego istotą nie jest pozbywanie się dóbr i przyzwyczajeń, ale ich świadome dobieranie do swoich potrzeb. Historia Polski niejako wpoiła w nas manię zbieractwa. Trzydzieści lat temu ciężko było cokolwiek dostać, stąd od rodziców zapożyczyliśmy zwyczaj chomikowania "na potem". W 99% przypadków "potem" nie następuje, jednak dzięki Mularczyk będziemy w stanie powoli sobie z tym poradzić.
Fantastyczna książka po której od razu nabrałam ochoty do działania - a jak powszechnie wiadomo, poradników nie znoszę - więc niech to będzie dla Was podwójna zachęta.
Anna Mularczyk-Meyer "Minimalizm po polsku"
Ilość stron: 192
Wyd. Black Publishing
Ocena: 5/6
W sumie nie mam problemów ze zbieractwiem. Kupuje książki, są egz. recenzenckie ale potrafię robić tam czystki. A pozostałe rzeczy porządkuje jeszcze szybciej :-P
OdpowiedzUsuńPrzyznam rację Twojej tezie z pierwszego akapitu - książkoholikom jest chyba trudniej. ;) Ja Dominique Loreau podziękowałam, gdy kazała mi zamknąć dobytek w jednej walizce - nie zmieściłabym tam książek i tyle. Od tego czasu do tytułów poświęconych minimalizmowi mam awersję - korzystam raczej z blogów tych osób, które wykazują w temacie podejście zdrowe i wyważone. Odczuwam teraz to, o czym piszesz w kwestii egzemplarzy recenzenckich i już wiem, że będzie to nauczka, której bez przejścia na własnej skórze nigdy bym nie przyswoiła. Tym niemniej nie uważam, że duża biblioteka jest przeszkodą w minimalizmie w innych dziedzinach życia, zwłaszcza jeśli - tak jak w moim przypadku - jest po prostu wielkim marzeniem i odzwierciedleniem pasji. Nie pozbędę się jej i już. :)
OdpowiedzUsuńCo do książki Anny Mularczyk właściwie lekko mnie zachęciłaś - a to już coś. Być może kiedyś przy okazji podejmę próbę przeczytania. :)
ja się mojej wielkiej biblioteczki na pewno nie pozbędę, chodzi mi jedynie o puszczanie dalej tytułów, które totalnie się nie spodobały i do których na pewno nie wrócę. zrobiłam już porządki z częścią fantasy, ale mimo wszystko idzie mi to opornie. a Loreau jest nawiedzona w swoim minimalizmie, nie da się tego ukryć ;)
UsuńCo racja, to racja... nigdy nie przeczytam wszsystkich książek z mojej kolejki, chyba że przestaliby produkować nowości, ale tego oczywiście nie chcę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
oby nie przestali produkować nowości!!! :]
UsuńTak. Też na początku trudno było mi się powstrzymać przed darmowymi egzemplarzami recenzyjnymi...
OdpowiedzUsuńJa też miałam problem z "darmowymi książkami".
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście zachęta;) Ale i tak twierdzę, że miłości do książek i minimalizmu nie da się pogodzić;)
OdpowiedzUsuńda się. im większy w życiu porządek i mniej rzeczy zbędnych, tym więcej miejsca na książki i czasu na czytanie :)
UsuńMinimalizm to coś, co sprawia mi kłopot - bardzo bym chciała, ale nie umiem. Zwyczajnie lubię kupować i chomikować wszystko co się może przydać, ale niestety z nadmiarem czuję się źle.
OdpowiedzUsuńI tutaj mam błędne koło. Wyrzucam, oddaję, pozbywam się mnóstwa rzeczy, ale wciąż mam ich ogrom! To historia, która się nie kończy.
Czytałam już kilka książek o tej tematyce, ale żadna nie zmusiła mnie do trwałej zmiany zachowań (do myślenia- pewnie!). Chyba za mało mi samozaparcia, ale chętnie i do tej publikacji zajrzę.
Ale ostatnio dajesz do myślenia. Wcześniej okładki, teraz minimalizm… osobiście uważam tak samo jak Ty, w tym co napisałaś na Facebooku. Im większy porządek w życiu, tym więcej miejsca na książki :)
OdpowiedzUsuńJestem zbieraczem. Chyba wszystkiego. I... dobrze mi z tym :D Nie potrafiłabym żyć minimalistycznie.
OdpowiedzUsuńTa książka jest świetna :) Daje do myślenia i sprawia, że chce się zacząć działać :) Dzięki niej pozbyłam się kilku książek z mojej biblioteczki, do których na pewno nie wrócę, a które chomikowałam, bo czemu nie? Wciąż wyprzedaję, wciąż robię porządki i wywalam starocie, ale mimo wszystko gdzieś ten sentymentalny chomik we mnie siedzi, więc cały czas pracuję nad sobą. Ale książka motywuje, bez dwóch zdań :) Czasem warto się zastanowić, czy warto coś mieć czy kupować, dla samej chęci posiadania :)
OdpowiedzUsuńmoje porządkowanie biblioteczki będzie miało miejsce przy przeprowadzce. w prawdzie w planach mam mnóstwo regałów na nie, ale szkoda miejsca na to, do czego na pewno się nie wróci.
UsuńJa w zasadzie kupuję już jedynie e-booki, a na biblioteczce stoją recenzenckie coraz częściej :) Ale mam to szczęście, że mam tak dobre układy z wydawnictwami, że sama zwykle dobieram tytuły, więc nie ma książek, których czytać nie chcę :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce wiele, ale nie muszę jej czytać, bo sama lubię i stosuję minimalizm w swoim życiu. Mniej rzeczy, czyli większa przestrzeń do życia- proste i skuteczne.
OdpowiedzUsuńSłyszałem o tej książce już dobre opinie, jednak nie jestem do niej przekonany.
OdpowiedzUsuńzachęcam do poszukania w bibliotece. przeczytać kilka stron i sprawdzić, czy to do nas trafi.
UsuńJa się staram żyć minimalistycznie - pięć razy zastanowię się nad tym, czy potrzebuję daną książkę czy daną rzecz. Ostatnio często mijam księgarnie i wchodzę, patrzę na te książki i na patrzeniu się kończy :D A na tę książkę mogłabym się skusić, trzeźwe podejście do minimalizmu mnie przekonuje :)
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam za prywatę, ale na moim blogu właśnie opublikowałam filmik, nad którym pracowałam ponad miesiąc i realizacja którego zajęła mi ogromnie dużo czasu, dlatego będę bardzo wdzięczna jeżeli zajrzysz, a być może jeżeli oczywiście Ci się spodoba, to szepniesz o nim słówko znajomym . Jeszcze raz przepraszam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Esa:)
umiar ponad wszystko! w każdej dziedzinie, ciuchy, meble, jedzenie, po prostu rozsądek :) w wielu dziedzinach cenię minimalizm i raczej nie jestem zbieraczem ale książki kocham i choć rzadko kupuję mam ich kilka regałów i nie pozbyłabym się żadnej :P
OdpowiedzUsuńpopieram Twoje podejście. gdy czegoś jest za dużo, to połowy rzeczy nawet nie rejestrujemy w swojej głowie i leżą nieużywane. szkoda pieniędzy i miejsca.
UsuńMyślałam do tej pory, że to książka nie dla mnie, ale widzę, że wartościowa pozycja.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z twoim pierwszym akapitem w 100%. Kiedyś miałam podobnie - brałam wszystko co dawali, a później właśnie ta irytacja, że to książka nie dla mnie. Teraz zanim się zdecyduję na książkę to kilka dni się nad nią zastanawiam i często jest tak, że z 5 które na pierwszy rzut oka mi się spodobał nie wybieram żadnej :)
Ja bym chętnie sięgnęła, minimalizm to coś co w sumie popieram, szkoda tylko, że w książkach nie mam umiaru ;d
OdpowiedzUsuńnie można w każdej działce być perfekcyjnym :)
UsuńOj, coś zdecydowanie dla mnie.
OdpowiedzUsuńWow z tego co napisałaś ta książka to coś rzeczywiście fajnego. Z chęcią po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuń